Dwadzieścia lat później w soplicowskim dworze,
Taniec i śpiewy były – istne gości morze
Zjechało tu na Tadeusza zaproszenie,
Świętować jego córki – Jasi, zaręczenie.
Młoda Soplicówna jak na niebie gwiazdeczka,
Sunie lekko, zgrabnie, jej kształtne usteczka
Rozdają uśmiechy towarzystwu dookoła,
Panienka miłych gości do stołu już woła.
Sędzia, choć niemłody, pierwsze miejsce zajmuje,
Swojej małej Jasi bez przerwy winszuje.
Przypadł mu do gustu poznany narzeczony,
Elokwentny, ułożony i wykształcony.
Wiktor Modrzejewski, choć jak Francuz ubrany,
Od kiedy się pojawił – odtąd był lubiany.
Pobierał nauki na Uniwersytecie,
Studiuje też prawo w warszawskim powiecie.
Tam poznał Jasię – na sąsiednim wydziale –
Zaczęła medycynę, ucząc się wytrwale.
Przyjechali wczoraj powiedzieć o swych planach
Wiktor prosił o rękę Jasi na kolanach.
Tadeusz i Zosia zdziwili się niemało,
Za czasów ich młodości inaczej się działo.
Ze łzą w oku córce pobłogosławili,
Joanna i Wiktor bardzo szczęśliwi byli;
Nie chcieli biesiady czy przyjęcia, gości,
Lecz wiedzieli, że to Tadeusza rozzłości.
Od razu całą rodzinę powiadomiono
O niespodzianym zdarzeniu i zaproszono
Na wielką ucztę na cześć narzeczonych
Dopiero, co świeżo ze sobą zaręczonych.
Telimena wraz z mężem – Rejentem przybyła
Mówi głośno i barwnie – nic się nie zmieniła.
Uśmiecha się tylko w stronę Tadeusza,
Poprawia suknię, żywo rękami porusza,
Aż miło patrzeć, że jej młodą podopieczną
Czas przemienił w piękną matronę stateczną.
Zosia wychowała swoich dzieci gromadkę,
Telimenę traktuje jako swoją matkę.
Serce się raduje, bo Sopliców przybywa,
Wielka, dobra rodzina w szczęście opływa.
Tadeusz zarządza mądrze swym wielkim majątkiem,
Gospodarstwo jego odznacza się porządkiem.
Okoliczni chłopi kochają swego pana,
Wszak od niego wolność była im darowana.
Szlachta dobrzyńska wciąż toasty podnosi,
„Za szczęście narzeczonych!”, „Zdrowie Pani Zosi”
Wszystkie miejsca zajęte, każdy się częstuje,
Jednak gawęd Wojskiego zebranym brakuje.
Hrabia powiedział: „Zmarły widzi nas z nieba,
Nie czas w żalu rozpaczać, cieszyć się dziś trzeba!”
Zakończono ucztę, ciemny wieczór nadchodzi,
Czuć w powietrzu, że za chwilę się ochłodzi.
Młodzi idą na spacer, szum drzew dookoła
Słychać, ptaki umilkły, nikt głośno nie woła.
W uśpionym sadzie wszystkie postacie giną,
Słońce już zaszło nad tą szczęśliwą krainą.
EPILOG DO „PANA TADEUSZA”- opracowanie - Anonim ()
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - styk () paulisia ma racje
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - jagoda () zgłaszam użycie mojego maila bez mojej zgody!!!!!!!!!!
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - jagoda () jaka poziomka kto to dał za mnie ;;/;/;/;/????????
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - poziomka (jagoda.szczepaniak {at} neostrada.pl) nie narzekać !!!!!!!!!! może sami napisalibyście rymy trzynastozgłoskowe(pan tadeusz) a nie fochy jeszcze stroić ;/;/;/;/ loly
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - Saveda () Niedoj ze ktos napisze to takie scierwa jak wy co 1 zdania nie umiecie poprawnie zbudowac sie rzucacie... :/
EPILOG DO „PANA TADEUSZA” - Armani () haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa kuzwa mac
.:: top ::.
Copyright mickiewicz.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt